Peavey Classic 30
Mały urlop już za mną, coroczna lista obecności w Szklarskiej Porębie podpisana, czas wiec wracać do "lampkuf i kabelkuf" :)
Peavey Classic 30 made in USA
Gdyby zasłonić logo i spojrzeć tak z 10m , to można by się pomylić i sądzić, że ten piecyk to Fender Hot Rod. Na szczęście z tych 10m usłyszymy dźwięki, które z Fenderem Hor Rod mają bardzo niewiele wspólnego :)
Peavey Classic 30 to bezpośredni konkurent bardzo popularnego Fendera Hot Rod, ale moim zdaniem o "konkurencji" trudno tu mówić, bo Peavey Classic 30 w moim poczuciu "brzmieniowej estetyki" jest praktycznie w każdym calu lepszy do wspomnianego Fendera Hot Rod, a cenowo to ten sam segment wzmacniaczy.
Gdy popatrzymy na schemat Classic 30, to mały "Piwejek" jest dużo bardziej sensownie zaprojektowany, bardziej zgodny z "lampowym klasyką" wzmacniaczy gitarowych, co bezpośrednio przełożyło się dźwięki, który ten wzmacniacz z siebie wydaje. Ponad to, "klasyczny" układ elektroniczny tego wzmacniacza pozwala na jego modyfikację w bardzo szerokich granicach, jeśli, nie wiedzieć czemu, fabryczny sound komuś nie odpowiada.
Na początek trochę technicznych informacji, bo mechanicznie Classic 30 to dość "zakręcona" konstrukcja :). Po wyciągnięciu z chassis ukazuje się nam dość niezwykły widok. PCB tego wzmacniacz to układ trzech płyt laminatu złożony w literę "U". Póki co nigdzie więcej takiego rozwiązania nie widziałem. Można by sądzić, że ekipa inżynierów Peavey ma naprawdę dobrego dealera (:)), ale jakby się bliżej przyjrzeć sprawie, to jest w tym jakaś idea...
Dzięki takiemu układowi płyt, choć karkołomnemu i zapewne komplikującego produkcję, udało się zbudować bardzo zwarty układ o niewielkich długościach połączeń, co zawsze ma przełożenie na dobre brzmienie. Co zaskakujące, całkiem sprawnie się te płyty demontuje z chassis, choć na początku fakt konieczności demontażu PCB może trochę przerazić :)
Wzmacniacz trafił do nasz "na umarłość", czyli zero reakcji w głośniku, pomimo palących się kontrolek zasilania, ale na szczęście usterka nie była poważna i wynikła z ciężkiego losu tego egzemplarza, który dzielnie umuzykalnia mieszkańców wsi i miasteczek :) W każdym razie naprawa poszła gładko i bezproblemowo, więc teraz piecyk gra bez zarzutu.
Set lamp w Peavey Cassic 30 bardzo "klasyczny"", jak na Classic'a przystało. Trzy lampy preampu 12AX7, a w stopniu mocy cztery sztuki EL83 ze stałym ustawieniem prądu spoczynkowego. Stałym do tego stopnia, że regulacji tego prądu też nie ma, co uważam za małą wadę tego piecyk. Regulację BIAS oczywiście można dorobić, co też uczyniono.
Brzmienie... Jest dobre.. Zdecydowanie lepsze niż wspomnianego Fendera Dot Rod. Peavey Classic to quasi-dwukanałowo konstrukcja, podobnie jak wspomniany Fender. Mamy więc kanał Clean i Drive, ale ze wspólną barwą. Jednak jest jedna zasadnicza różnica pomiędzy Fenderem Hot Rod a Peavey Classic..
Jeśli na Classic'u ustawimy sobie dobrze brzmiący Clean, to po przełączeniu na kanał Drive mam dobry sound z tej samej"bajki". Nie ma potrzeby korekcji barwy, a sam przester jest regulowany w bardzo szerokich granicach, brzmi lepiej niż dobrze z "marszałkowych" charakterem. O ile więc W Fender Hot Rod zakres "współdziałania" Clean i Drive jest bardzo wąski, to w Peavey Classic jest to bardzo użyteczna sprawa. Brzmienie Drive w Classic'u "pasuje" do Clean i jest to naprawdę w pełni funkcjonalne.
Sam Clean w Classic'u jest lepszy o klasę w stosunku do Hot Roda. Jest "precyzyjny", "dokładny" o ładnej, autentycznie "fenderowskiej" (!!!) barwie. Sporo czasu pograłem na naprawionym piecyki i u sumie bardzo mi się podobał. A jeśli do tego kosztuje rozsądne pieniądze, to trudno będzie znaleźć jakiegoś bezpośredniego konkurenta , bo wbrew pozorom Fender Hot Rod nim nie jest :)
Peavey Classic 30, podobnie jak Fender Hot Rod, ma wbudowany reverb sprężynowy,ale w stanie fabrycznym gra on raczej średnio i łatwo się sprzęga z sygnałem z głośnika. Powodem jest zbyt duża czułość układy "odbiornika" reverbu oraz zbyt małe wysterowanie "nadajnika" reverbu. Zmieniając wartości kilku elementów na PCB da się to skorygować i reverb zaczyna grać poprawnie. Ale trzeba przyznać, że sam mechanizm sprężyn pogłosowych w Fender Hot Rod jest wyższej klasy, bo ma trzy sprężyny, a Classic tylko dwie, i gra lepiej, choć oba "napędy" pochodzą od tego samego producenta, to jest Accutronics.
Jak ktoś się uprze, może sobie taki lepszy napęd dokupić i podmienić.
Fender Hot Rod ma lepszy reverb, ale Classic ma za to użyteczną pętlę efektów, co moim zdaniem jest dużym atutem. Niestety nie można załączać pętli footswitchem.
Jak Peavey Classic wygląda na tle swojego segmentu cenowego...
W podobnej cenie mamy np Bugerę V55, ale Peavey brzmi zdecydowanie lepiej, choć ma nieco mniejszą moc (30W). Bugera V22 jest znacznie tańsza, ale też o klasę gorsza. Ale mamy Vox AC30 i Marshall DSL40. Niemniej jednak Peavey Classic to bardzo "mocna" pozycja w tym zakresie cen.
Peavey Classic to uniwersalny "koń roboczy" dobrej klasy za rozsądną cenę. Zagramy na nim wszystko.. od Dire Straits do Deep Purple, a z dopałką Dream Theater też "damy rady" :)... Jednym słowem .. polecam.. Peavey Classic 30 to "uczciwie" wydana kasa :)
W przygotowaniu (po tym urlopie jaki to jam zapał do pracy :)) piecyk polskiego producenta. Laboga The Beast Classic 30.. Już naprawiony, grający, ale "achów i echów" nie będzie.. Niestety nie jest dobrze.... A szkoda...