Fender Pro Junior
Kiedy się patrzy na Fendera Blues Junior, to się myśli.."małe jest piękne".., ale kiedy się patrzy na Fendera Pro Junior, to już wiemy, że "mniejsze jest jeszcze piękniejsze".. :)
Przed wami jeden z "najpoważniejszych" małych wzmacniaczy na świecie: Fender Pro Junior. Mniejszy brat Fendera Blues Juniora, może nieco mniej od niego funkcjonalny, ale to nie do końca trafiony argument, bo najbardziej funkcjonalny to jest papier toaletowy, ale zachwycać się to nie ma czym :)
Działy marketingu już dawno wymyśliły, że jak chcą sprzedać jakiekolwiek mało sensowne "badziewie", to bardzo wskazane jest dopisać przed nazwą "Pro" lub "Professional". Produkt natychmiast wskakuje o segmencik wyżej , bo wiadomo, że każdy jest co najmniej "specjalistą" w każdej dziedzinie, jaka by ona nie była, więc "badziewia" kupować nie będzie.. "Pro" to co innego.. "Profesjonalna wiertarka MacPekin - cena 14,99 PLN", To jest właśnie odpowiedni produkt :)
Fendera Pro Junior powyższy fakt nie dotyczy !!! :) On jest naprawdę Pro, czyli sprzętem dla "zawodowców", którzy wiedzą jaki zrobić z niego użytek. Może ktoś powie, że mi się już w głowie poprzewracało, bo przecież Pro Junior nie ma ani czterech kanałów, nie ma ze dwóch tuzinów gałek i wbudowanego Fractal AXE, więc "jakie to Pro"? ... jakieś "gumowe" chyba.. :Ten "śmieszny" piecyk z dwoma gałkami i jednym pstryczkiem-elektryczkiem? "Bez jaj proszę".. :P
Istnieje na świecie cała rzesza absolutnie poważnych gitarzystów, grających absolutnie doskonałe rzeczy, posiadających instrumenty będące "gitarowym absolutem" i oni właśnie wymagają od wzmacniacza w zasadzie tylko jednej rzeczy... Ma nie "psuć" brzmienia... więc im mniej lamp po drodze, im mniej gałek i innych "fjuczerów" , tym lepiej dla sprawy.
Może i Fender wymyślił sobie, że Pro Junior to ma być "practice amp", ale życie jak zwykle pisze swoje scenariusze i po Pro Juniora sięgnęli gitarzyści, którzy "praktykantami" na pewno nie są. Jeff Beck, Eric Clapton, Noel Gallagher, Brad Withford, Warren Haynes... wystarczy? :)
Jak to się stało, że gitarzyści, których stać na dowolny sprzęt, wybierają (między innymi) jeden z najtańszych lampowych wzmacniaczy Fendera? Pro Junior ma "magiczną" właściwość. On z brzmieniem nie robi nic, lub prawie nic. Stanowi całkiem transparentne ogniwo pomiędzy przetwornikiem w gitarze a głośnikiem. A jeśli już dodaje coś od siebie, jest to pozbawione "kulinarnej obróbki", a przez to "zdrowe, pełnie witamin i mikroelementów" :)
Brzmienie Fender Pro Junior jest świetnie zbalansowane. Pomimo niewielkiej obudowy dół jest całkiem rozsądny i zwarty. Żadnego "rozmycia", niedokładności. Gra po prostu "w punkt". Pasmo górne nie jest ograniczone, tak jak fabrycznie zrobiono to w Fender Blues Junior, ale też nie jest w żaden sposób przejaskrawione czy nieprzyjemne dla ucha. Brzmienie jest bardzo "otwarte". Jedyna regulacja barwy dźwięku w Po Junior, potencjometr Tone pozwala w całkiem szerokim zakresie skorygować brzmienie i robi to w bardzo "naturalny" sposób. Średnica pasma jest bardzo klarowna i szczegółowa.
"Tajną bronią" Fendera Pro Junior jest 10-calowy głośnik. Membrana takiego głośnika jest lżejsza niż klasycznego 12-calowego i lepiej przenosi transjenty. W tym egzemplarzu jest zamontowany średniej klasy Jensen C10N z magnesem ceramicznym. Wersję Tweed można kupić również ze "smakowitym" głośnikiem z magnesem Alnico Jensen P10R o pięknym, "kremowym" brzmieniu.
Jeśli ktoś chce jakiegoś lepszego "ceramika", to polecam Eminence Ragin Jajun. To jeden z najlepszych 10-calowych "ceramicznych" głośników gitarowych. Dla gitarowych melomanów-audiofilów polecam 10-calową wersję świetnego Celestion Gold Alnico, kosztującego niestety dwa razy tyle co Eminence Ragin Cajun i trzy razy tyle co Jensen C10N, ale jest wart każdej złotóweczki :)
Ale Fender Pro Junior to nie tylko hiper-total-clean :) W miarę jak odkręcamy potencjometr Volume, brzmienie coraz bardziej nasyca się "lampową esencją", by w końcu dotrzeć do bardzo "kolorowego", rockowego crunch o marshall-owskim "odcieniu". "Back in Black" zagramy bez problemu :)
Układ elektroniczny Fendera Pro Junior to mocno odchudzony Blues Junior, ale 15-watowa końcówka mocy jest wręcz identyczna i obarczona tym samym "grzechem pierworodnym". Zarówno Blues Junior, jak i Pro Junior nie mają fabrycznie regulacji prądu spoczynkowego lamp i oba te wzmacniacze fabrycznie ten prąd spoczynkowy mają zdecydowanie za duży, bo rzędu 30-35mA.
Niestety, w przypadku intensywnego użytkowania tych wzmacniaczy skutkuje to typową usterką w tych modelach, polegającą na termicznym uszkodzeniu płyty PCB stopnia mocy. Ścieżki drukowane odklejają się od laminatu i pękają. I dokładnie z tego powodu ten egzemplarz trafił do nas, podobnie jak niedawno opisywany Fender Blues Junior.
Jeśli więc posiadacie Pro Junior'a i użytkujecie go często, to koniecznie pomyślcie o zrobieniu regulacji napięcia BIAS, bo "genetyczna" wada Blues Juniora i Pro Juniora da o sobie znać prędzej czy później. W tym egzemplarzu regulację BIAS już ktoś wcześniej wykonał, ale zrobił to źle. Zakres regulacji był nie wystarczający i przez lampy mocy w dalszym ciągu płynęło ciągle 30mA. Oczywiście to poprawiono i założono nowe lampy El84 firmy JJ, dostępnie np w polskim specjalistycznym sklepie dla fanów i konstruktorów lampiaków, czyli w Amptone
Producent na schemacie podaje wartość napięcia BIAS -10,4V. W praktyce, by zejść z prądem spoczynkowym lamp mocy do 15-18mA, potrzebujemy regulacji napięcia do -15V. Modyfikacja jest bardzo prosta. Wystarczy wymienić rezystor oznaczony na schemacie jako R29 na potencjometr montażowy 100K. I już... :) Po wykonaniu modyfikacji temperatura w okolicach lamp mocy jest zdecydowaniu niższa, nawet przy długotrwałym graniu na pełnej mocy.
Konstrukcja mechaniczna piecyka jest bez zarzutu z małym wyjątkiem. Piecyk jest zbudowany wręcz "pancernie" i zniesie niejeden gig. Jednak jako wadę postrzegam umiejscowienie lamp mocy wprost na osi głośnika. To zawsze prowadzi do szybszego zużycia lamp na skutek uszkodzeń mechanicznych (oberwanie siatki itp itd). Ale Fender od lat stosuje takie rozwiązanie i nie wygląda na to, by wyciągnął z tego jakieś wnioski.
Początkowo sądziłem, że nasz "pacjent" pochodzi z 2009r, zasugerowany dekoderem numerów seryjnych wzmacniaczy Fendera. Jednak okazało się, że Właściciel kupił go jako nowego ponad 20 lat temu !!!. Jak widać na zdjęciach, prowadził dość "rozrywkowy" tryb życia, jak to na artystów przystało i pomimo swoich ponad 20-latek, nic nie stracił z "ducha walki",tyle że mu trochę nerki wysiadły :P.. Krótki pobyt w naszej "lecznicy" i zapewne znów się zaczną "tańce, hulanki, swawole". "Sex, drugs and rock-and-roll" :P
Moje zdanie o tym wzmacniaczu już zapewne znacie... To świetny piecyk, a dodając do tego jego fenomenalną mobilność, to trudno go nie kupić :)
Gdyby ktoś mnie zapytał, komu bym polecił Fender Pro Juniora, to tym razem odpowiedź jest wyjątkowo oczywista... Absolutnie wszystkim :)... Gitarowi melomani będą zachwyceni jego transparentnością i jakością brzmienia, a zwolennicy "ciężarów" być może zauważą, że świat wzmacniaczy nie zaczyna się i nie kończy na Mesie DR-ce :P... Jazzmani, jak skręcą sobie potencjometr Tone, docenią jego szczegółowy "smooth" sound, a harmonijkarze będą mieli wreszcie co nosić i przez to nie będą wkurzać reszty kapeli :)
Fender Pro Junior.. "mały, ale byk"....
Jak to mówią nasze "lepsze połowy"... "wielkość nie ma znaczenia" :)
Ostatnio coś się jakoś "fenderowo" zrobiło i jedzie do nas Fender SuperSonic. Piecyk w którym Fender chciał zawrzeć wszystkie swoje najlepsze pomysły. Jak mu to wyszło.. przeczytacie niebawem. Zapraszamy więc do "polubowywania" naszej strony :)