Marshall JTM60 / JCM600
Jak wszystkim wiadomo, firma Marshall została założona 1991r we Wrocławiu, ówczesnym "zagłębiu" polskich "muzycznych" manufaktur, przez pana Marka Szalikowskiego, byłego serwisanta w firmie Laboga. Nazwa firmy powstała z inicjałów założyciela, a było to wtedy w Polsce bardzo modne.. Któż nie pamięta np. "Józex Import-Export" czy "Waldimpex Kant i Wyzysk & Sons sp. z o.o. "...
Dzisiaj przed Wami jeden z pierwszych wzmacniaczy pana Marka, niestety obarczony bardzo poważnym błędem konstrukcyjnym, ale i tak chętnie kupowany przez polskich muzyków, choćby z powodu braku innych, tańszych alternatyw. Oczywiście chodzi o model Marshall JTM60
Zaraz zapewne odezwą się głosy, że "plotę bzdury", że Marshall to przecież znana i poważana brytyjska firma z wielkim autorytetem i historią.. itp itd.. W życiu w to nie uwierzę. To przecież niemożliwe, by jakaś "znana i poważana brytyjska firma" tak spier.. sprawę.. A może się mylę? :P
Chyba jednak coś poplątałem :P.. To na pewno Marshall made in England. Marshall JTM60 i JCM600 to wręcz bliźniacze konstrukcje i produkowane były w kilku wersjach: head 60W , combo 60W 112 i combo 212 60W. Czym się różni JTM60 od JCM600 tego nie wie nikt, łącznie ze mną, kilkuletnim posiadaczem comba JCM600 212. W sumie nie jest istotne to czym się różnią, tylko to , co o nich mówią.. A mówią niezbyt dobrze... :P
Obie te konstrukcje mają fatalne opinie wśród użytkowników. Awaryjność tych wzmacniaczy sporo przekracza normą tolerowaną przez muzyków. A jak się bliżej przyjrzeć tym "wynalazkom", to awaryjność tych wzmacniaczy jest wręcz "zaprogramowana" przez Producenta pana Marka Szali... co ja piszę.. :) przez "znaną i uznaną" firmę Marshall... Ten model to typowa tzw. "wtopa" producenta, a takie "wtopy" zaliczyła chyba każda większa firma. A to Toyota zrobiła autko , które samodzielnie i nieprzewidzianie przyśpieszało, a to Iphone'y zapałały się w kieszeniach klientów, a to Tesla wjechała do jeziorka w trybie auto-nurek,.. przepraszam, chciałem powiedzieć "autonomicznym" :) A Marshall zrobił sobie JTM60 i JCM600...
W czym tkwi problem? .. W konstrukcji mechanicznej, bo sam układ elektroniczny jest całkiem całkiem... Ktoś w Marshall'u wymyślił, że trzeba iść z "duchem czasu" i spieprzyć to, co przez wiele lat było dobre i sprawdzało się w 100%. Zaprojektowano chassis, w którym lampy są mocowane poziomo i w sumie to nie było by jeszcze takie złe.. Ale, jak sądzono, by polepszyć chłodzenie lamp, zrobione te chassis ażurowe, tak jak grill z Bentley'a..:) Miało być świetnie, a finalnie wyszedł panom inżynierom z Marshall'a grill do smażenia kondensatorów w zasilaczu.. I w tej konwencji ten piecyk (nomen omen :) ) działa rewelacyjnie :)
Marshall JTM60/JCM600 ma spore zalety w zakresie swojego brzmienia, więc muzycy zaczęli ten wzmacniacz kupować, mimo jego fabrycznej wady. Każdy szanujący się posiadacz tego modelu wyposażał się w wentylator , taki jaki kupujemy dla ochłody do domu w upalne dni, podstawiał ten wentylator od tyłu combo czy head'a i już mógł w miarę bezpiecznie użytkować tą przedziwną konstrukcję. Jak legenda głosi, część managerów z wyższego stopnia w Marshall'u wykupiło udziały w chińskich fabrykach produkujących wentylatory, wietrząc (? :P)) w tym dobry interes.. :P
Do naszego serwisu trafił właśnie taki sfatygowany, "podsmażony" egzemplarz. Byłem kiedyś posiadaczem Marshall'a JCM600 212, którego do dziś mile wspominam, ale "poprawiłem w nim fabrykę"...Sama naprawa egzemplarza, który do nas dotarł, niewiele wniosła by do sprawy. Prędzej czy później wzmacniacz znów by się uszkodził. Lampy w JTM60 są zamontowane poziomo, a nad nimi znajdują się kondensatory zasilacza. Oddziela jest od siebie perforowana, ażurowa płyta chassis. Lampy mocy nieustannie podgrzewają kondensatory zasilacza, co katastrofalnie zmniejsza ich żywotność, a często doprowadza też do ich rozszczelnienia. W "naszym" egzemplarzu zagotował się elektrolit w kondensatorze i urwały się wyprowadzenia. Nie jest dobrze...
W doprowadzeniu tego modelu do stanu normalnej używalności głównym celem jest radykalne ograniczenie wzrostu temperatury we wnętrzu chassis. Na początek należy się dokładnie przyjrzeć prądowi spoczynkowemu lamp mocy. Fabrycznie jest on ustawiony na około 35-38mA. Przy napięciu zasilania około 450V daje to moc wydzielaną na lampach w okolicach 35W.. Jest to moc , która zawsze, nieustanie jest "produkowana" przez lampy mocy od postacią ciepła, które podgrzewa wnętrze chassis.
Trzeba zejść z prądem spoczynkowym najniżej jak się da. Przy dobrych , dobranych pod względem charakterystyki lampach można zejść do 18mA prądu spoczynkowego na lampę bez szkody dla brzmienia, co zmniejsza moc wydzielaną do około 16-18W, więc o połowę w stosunku do fabrycznej wartości. Ważne, aby lampy były dobrze dobrane, by uniknąć zbyt dużych zniekształceń skrośnych, które pojawiają się w lampach pracujących z małym prądem spoczynkowym, a więc w trochę nieliniowym fragmencie charakterystyki. Ten zabieg również w znacznym stopniu przedłuża życie lamp mocy.
Drugą rzeczą, którą należy zrobić, to odciąć dopływ gorącego powietrza z nad lamp mocy do wnętrza chassis. Nasz "patent" polega na zamontowaniu nad lampami kawałka profilu aluminiowego o rozmiarach 120mm x . 40mm o długości około 90mm. Ten profil zasłania całkowicie perforację w chassis, a ponieważ ma sporą powierzchnię, szybko "odbiera" ciepło z nad lamp i sam się szybko chłodzi. Ten "patent" działa bardzo dobrze. Podczas testów, po około 1/2h na pełnej mocy można było bez problemu dotknąć ten "radiator" ręką. Był zaledwie ciepły. Temperatura we wnętrzu chassis na pewno nie była wyższa.
Te dwie rzeczy trzeba zrobić , by naprawa miała sens. I oczywiście trzeba jeszcze usunąć istniejące uszkodzenia, a JTM60/JCM600 to wyjątkowo "wredne" konstrukcje pod względem serwisowym. Płyta główna jest zamontowana pionowo w wąskim chassis. Zapomnijcie o tym , by wykonać jakieś pomiary na wmontowanej płycie i działającym wzmacniaczu. Nie ma miejsca na sondę.. Masakra jakaś..
Wybudować płytę z tego "cuda" angielskiej myśli technicznej to też "niewąska jazda"... Ten model powinien się nazywać JTM60 Milion Złączek :P... Elektronika wzmacniacza składa się z trzech płyt PCB, połączony sporą ilością pojedynczych łączówek.. Przed demontażem najlepiej poprzyklejać do tych łączówek opisy w jakie gniazdo były włożone, chyba , że macie wolne ze 2h na dochodzenie tego w/g schematu lub się bardzo nudzicie :)
Ale jak to mówią, "nic co lampowe nie jest nam obce" :) i piecyka też naprawiliśmy. Zostały założone nowe kondensatory, wymieniono cztery potencjometry, podlutowano podejrzane ścieżki na PCB, założono nowy kompletny set lamp końcówki mocy 2 x EL34 i 1 x 12AX7, wylutowano,i wytrawiono i zamontowano ponownie komplet gniazd z tylnego panelu itp itd.. Po za tym wszystko OK :P Trochę to kosztowało, bo kondensatory bardzo nietypowe, bo na napięcie 550V i kosztujące 50zł za 1 szt .. I zapewne zapytacie.. po co to wszystko?.. nie prościej kupić coś innego?
Otóż nie. JTM60 to jeden najlepszych , o ile nie najlepszy Clean wśród Marshall'i.. Jest na tyle dobry i na tyle odmienny od fenderowskiej "mantry", że jeśli ktoś szuka "drugiego końca kija" w stosunku do brzmienia jakiegoś dobrego Fendera, to właśnie go znalazł.. Skoro wzmacniacz naprawiony i poprawiony, to teraz właśnie o samym brzmieniu tego modelu, dla którego warto poniesć trochę kosztów związanych z naprawą na modyfikacją..
Marshall JTM60/JCM600 to wzmacniacze dwu-kanałowe, całkiem bogato wyposażone i funkcjonalne. Oba kanały mają odrębną regulację barwy dźwięku, oraz, co nie często się zdarza, odrębną regulację wbudowanego, bardzo dobrze brzmiącego reverbu sprężynowego. Fani efektów będą usatysfakcjonowani, bo "na pokładzie" JTM60/JCM600 znajdą dwie pętle efektów, szeregową i równoległą z możliwością regulacji zmiksowania. Całości dopełnia wyjście linowe w standardzie symetrycznym ze złączem XLR .. Do przełączania kanałów można użyć foottswitch'a. Jak widać sporo tego i w dodatku same przydatne rzeczy..
Kanał Clean.. to naprawdę mocna strona tego modelu. Mocny, zwarty, dynamiczny a "dopalony" jakimś booster'em dobrze kranczuje. Regulacja barwy w układzie Marshall'a sprawia, że jest to tonalnie sporo inny sound niż clean z Fendera, ale nie mniej "klimatyczny", "urokliwy".. Brzmienie jest "połyskliwe", "błyszczące", o ciepłej, "okrągłej" górze pasma. Stratocaster na JTM60 gra miękkim , śpiewnym brzmieniem. Dół pasma jest zdecydowany, wręcz brutalny i dużo bardziej czytelny niż w wydaniu Fendera. Jeśli komuś brzmienie clean Fendera nie odpowiada, a są tacy :), to JTM60/JCM600 mogą być świetną alternatywą.
Kana Drive.. Hymmm... Brzmienie, którego nie lubię, a jednocześnie doceniam.. W każdym razie... Zagorzali fani Ibaneza TS9 wystąp !!!.. Już nie musicie kupować za nierozsądne pieniądze zabytkowy sprzęt z "dziesiątej ręki" Ibanez Tube Screamer TS9, zbudowany z części za 10$... Marshall zrobił wzmacniacz specjalnie dla Was.. i takiego TS9 zamontował Wam w środku...
Właśnie tak.. można by powiedzieć, że Marshall JTM60/JCM600 na Drive hybrydowy :) Albo jest to "ulampiowiony" TS9 , albo "uteesowiony" JCM800... Za generowanie brzmienia przesterowanego w tym modelu są odpowiedzialne diody półprzewodnikowe, powiedzmy w 70% i trochę lekko przesterowane lampy, tak w 30%... Brzmi jest sterylne, trochę "plastikowe", trochę "syntetyczne" , ale także "gęste" i nasycone.. i ma swój urok . Najbliższe skojarzenie i rzeczywiście bardzo zbliżone brzmienie to ZZ-Top. Jeśli czyjaś estetyka brzmienia zmierza w tym kierunku, to jest wzmacniacz dla niego wręcz idealny i trudno o lepszy. Marshall "zgrzeszył" kilkoma lampowymi wzmacniaczami, w których zastosowano taki hybrydowy sposób uzyskiwania przesterowania, ale nie w każdym brzmi to tak dobrze jak w JTM60/JCM600. Dla przykładu w JCM900 zastosowano te samo rozwiązanie, ale dla mnie brzmienie JCM900 jest po prostu śmieszne, a brzmienie JTM60/JCM600 wzbudza we mnie szacunek :)
JTM60/JCM600 to kontrowersyjna konstrukcja. Ma dobre, "klimatyczne" brzmienie Drive i bardzo dobre, specyficzne brzmienie Clean. Niestety posiada sporą wadę fabryczną, którą jednak da się poskromić.. Obecnie ten model można kupić nawet za kwotę poniżej 2000zł za combo 112, ale trzeba pamiętać, że jakiś budżet na doprowadzenia tego wzmacniacza do stanu bezpiecznego użytkowania czy też prawdopodobną naprawę trzeba będzie przeznaczyć.. Ale moim zdaniem ten wzmacniacz jest tego wart... :)