Unitra Fonica W701
Czy wiecie, że 50 lat temu, w "szczęśliwej" epoce PRL-u mieliśmy swojego "Fendera Vibrolux"? :) Był to pierwszy i zarazem ostatni prawdziwy gitarowy lampowy wzmacniacz o tajemniczym symbolu W701, produkowany seryjnie przez państwowe przedsiębiorstwo Łódzkie Zakłady Radiowe "Fonica".
W Polskiej Republice Ludowej wszystko musiało mieć swój odpowiedni symbol. I tak mieszkaliśmy w "M2", a co sprytniejsi w "M3", jeździliśmy konstrukcją metalowo-gumową "126P", bo samochód to raczej nie był, a nasz "narodowy szpieg" miał ksywę "J23" :P
Kiedy więc skonstruowano pierwszy gitarowy piecyk w erze głębokiej komuny, otrzymał on symbol W701, który łatwo rozszyfrować, jeśli ktoś "kuma" tamte czasy.. "W" jak Władysław, "70" to wiek Władysława, a "1", bo to przecież Pierwszy Sekretarz KC-PZPR był... :P
Kilka informacji historycznych zaczerpnięty z kultowego forum-trioda.pl z postu użytkownika Winter. Pierwsze projekty Fonica W701 powstały w 1965r, ale produkcję seryjną pełną parą rozpoczęto w 1969r. Do tego wzmacniacza montowano fabrycznie trzy typy głośników: Celestion G12L T1632, francuskiego Audax'a G12L T1632 oraz niemieckiego RTF L3401. Były też trzy wersje kolorystyczne obudowy. Istne szaleństwo jak na czasy PRL'u :)
Fonica W701 to dwukanałowe combo z autonomicznymi kanałami. Na panelu mamy co prawda trzy wejścia w standardzie DIN, ale jedno z nich jest takim, jakie dziś nazwalibyśmy wejściem "Line Input" i jest wyprowadzone tuż przed końcówką mocy. Środkowe gniazdo to kanał o raczej niskiej czułości z możliwością regulacji jedynie głośności. Było dedykowane instrumentom elektronicznym takim jak ówczesne organy elektroniczne. Od biedy można podłączyć gitarę, ale regulacji barwy w tym kanale nie ma, choć czułości wystarcza na lekkie przesterowanie wzmacniacza.
Najważniejszym i najciekawszym kanałem w Fonica W701 jest kanał wyposażony w regulację barwy dźwięku w układzie James'a i tremolo. Układ barwy James'a z regulacją Sopran i Bas, czyli dzisiejsze Treble i Bass to układ bardzo często stosowany we wzmacniaczach HiFi, choć tego samego rozwiązania używa zazwyczaj firma Ampeg. Regulacja barwy jest tonalnie inna niż np Fendera i Marshalla, więc doszukiwać się "klimatu" brzmienia wymienionych firma raczej nie ma sensu, ale rzeczywiście barwa jest "blisko" Ampega, co na pewno wadą nie jest.
Układ tremolo w Fonica W701 to "lot na Księżyc". Na początek opiszę jak to zrobił Fender w modelu Vibrolux. Na "połówce" lampy 12AX7 zbudował układ tzw. LFO (Low Frequency Oscillator) generujący przebieg sinusoidalny o częstotliwości od ułamka do kilku Herz. Tym przebiegiem modulowane jest napięcie siatek lamp mocy w Fender Vibrolux. Działać to działa, nawet całkiem sprawnie, ale ma jedną wadę. Napięcie z generatora LFO jest "dodawane" i "odejmowane" od napięcia polaryzującego siatki lamp mocy, bo LFO dostarcza dodatnie(górne) i ujemne(dolne) połówki sinusoidy. Przy małych mocach oddawanych przez lampy mocy ujemne napięcie z LFO na tyle zmienia napięcie polaryzujące siatki, że lampa mocy chwilami pracuje w nielinowym zakresie. Powoduje to zniekształcenia dźwięku przy małych mocach. Przy dużych mocach wszystko jest OK.
W Fonica W701 konstruktorzy poszli inną drogą. Przede wszystkim układ tremolo w W701 działa na poziomie preampu a nie końcówki mocy jak w np Fender Vibrolux. W ten sposób pozbyto się głównej wady fenderowskiego układu tremolo, czyli zniekształceń przy cichym graniu. Sam układ jest dużo bardziej skomplikowany niż fenderowski. Jako element modulujący sygnał użyto fotorezystora, czyli elementu, zmieniającego swoją rezystancję pod wpływem światła. Ten element pracuje jako "potencjometr Volume" sterowany oświetleniem.. Jako oświetlenie fotorezystora użyto lampy lampy elektroluminescencyjnej EM84, będącą taką małą "świetlówką" sterowaną napięciem.
Resumując LFO steruje "świetlówką", "świetlówka" oświetla fotorezystor, a ten steruje głośnością. Oczywiście ten kanał ma także normalną regulację głośności (Volume) działającą niezależnie. Do regulacji na panel wzmacniacza wyprowadzono regulację częstotliwości LFO i głębokość modulacji efektu. I działa to wszystko mega-świetnie. Lepiej niż w najdroższych Fenderach.
Ale Fonica W701 ma też sporo wad. Naprawa tego wzmacniacza jest trudna. Wzmacniacz zmontowano techniką point-2-point, która dobrze wykonana daje rewelacyjne brzmienie, ale w wydaniu polskiego komunistycznego zakładu z lat 60-tych wygląda to znacznie mniej "różowo". Elementy są lutowane bezpośrednio do podstawek lamp bądź wsporników, ale na ich wyprowadzenia nie za założono jakichkolwiek "koszulek" izolacyjnych. W dodatku tych elementów jest całkiem sporo i w chassis jest po prostu "gęsto" . Trzeba bardzo uważać na przypadkowe zwarcia pomiędzy elementami.
Z racji wieku całkiem sporo elementów straciło swoje parametry, w szczególności rezystory, którym mocno "rozjechały" się wartości, choć wygląd danego elementu zupełnie na to nie wskazywał. Trzeba było mierzyć wszystkie wartości w danym fragmencie układu by zlokalizować wadliwy element. Trochę wredna robota, ale prawdę mówiąc, "uparłem" się na ten piec piecyk i bardzo chciałem przywrócić go do stanu pełnej sprawności. Wiele rezystorów "wyjechało" z układu i zastąpiono je dobrymi rezystorami metalizowanymi o niskich szumach. Z kondensatorami elektrolitycznymi podobne. Również potencjometry nie kwalifikowały się do naprawy i wymieniono je na pełnowymiarowe dobrej klasy CTS'y. Generalnie fabryczny montaż nie zachwyca i można było to zrobić znacznie lepiej, ale to były inne czasy i inne podejście do produktu. Towaru za dużo na rynku nie było, więc kupowano wszystko "jak leci".
Fonica W701 ma jedną poważną wadę fabryczną. Jest nią końcówka mocy. Zaprojektowana w klasycznym układzie przeciwsobnym o mocy 12-15W na dwóch lampach EL84, , napędzana "połówką" lampy ECC85 i wspomagana przez obecnie rzadko używaną lampę EF86. Fabrycznie napięcie zasilania o wartości ponad 400V i prąd spoczynkowy w okolicach 50mA na lampę EL84 to pewna "śmierć" tych lamp mocy w krótkim czasie. Karta katalogowa lampy EL84 mówi o prądzie spoczynkowym lampy EL84 pracującej w klasie "A" o wartości 48mA, ale przy napięciu zasilania 250V. A w Fonica W701 mamy ponad 400V!!!.
Co prawda ten piecyk ma regulację prądu spoczynkowego, ale jest ona niewystarczająca. Maksymalne ujemne napięcie polaryzujące siatki lamp mocy to -17V i jest uzyskiwane z podwojenia napięcia żarzenia lamp. Aby zejść do bezpiecznego dla lamp mocy prądu spoczynkowego rzędu 15-18mA na lampę przy zasilaniu 400V potrzebujemy około -20V. Trzeba było dobudować kompletny zasilacz napięcia polaryzacji generujący napięcie w odpowiednio wysokiej wartości. Użyłem do tego napięcia z uzwojenia napięcia anodowego i odpowiedniego układu prostownika. Finalnie zakres regulacji napięcia BIAS kończy się na -27V, więc problem rozwiązany. Lampy mocy mają obecnie prąd spoczynkowy na poziomie 15mA, co jest wartością pozwalającą lampom mocy "odetchnąć", choć zasilanie około 400V jest trochę za wysokie. 350V było dużo bardziej "na miejscu".
Naprawa trochę trwała, bo było sporo "dłubaniny", ale finalnie piecyk został w pełni reanimowany. I teraz czas na najlepsze , czyli "plumkanie" :)
Brzmienie kanału dedykowane dla gitary, tego z regulacją barwy i tremolo jest bardzo dobre. To klasa brzmienia najlepszych konstrukcji Fendera, Vox;a czy Ampega. Dźwięk jest "cieplejszy" i bardziej "okrągły" niż klasyka Fendera, ale pełen "kolorów", bardzo dokładny i szczegółowy. Reakcja "na paluchy" bardzo dobra, choć jest kompresja nieco większa niż w Fenderach.
Odpalamy termolo.. Pamiętacie soundtrack z filmu "Twin Peaks"? No to już wiecie jak to gra. Absolutnie klimatycznie. Kawał świetnego soundu :)
Zakres regulacji częstotliwości LFO jest spory , więc "Kryzysową Narzeczoną" też ogramy. Przy pełnym "odkręceniu" gałki "Wzmocnienie" wzmacniacz dość mocno przesterowuje bardzo autentycznym, "old-school" owym brzmieniem. Takie chwile mnie osobiście bardzo cieszą, bo wówczas myślę sobie.. "warto było" :)
Dostępność tego wzmacniacz "z drugiej ręki" jest bardzo niewielka. Wielkość ówczesnej produkcji nie była powalająca i bardzo niewiele egzemplarzy przetrwało do chwili obecnej. Można z powodzeniem Fonica W701 traktować jak "białego kruka" wśród polskich wzmacniaczy lampowych. Tym bardziej cieszę się z udanej restytucji tego "kawałka" historii polskich wzmacniaczy lampowych :)