Carvin Legacy V100 Steve Vai Signature.
W mojej prywatnej opinii jeden z niezbyt wielu "bogów mniejszych" lampowego Olimpu :)
Konstrukcja zbudowana pod okiem Mistrza Steve, w/g jego brzmieniowego "widzimisię" i przez niego autoryzowana sygnaturą...
Wzmacniacz , który mi się osobiście bardzo podoba.
Widać na każdym kroku świetną współpracę inżynierów i jednego z najlepszych na świecie gitarzystów, jakim Steve Vai niewątpliwie jest.
Układ przejrzysty, wręcz surowy, bez zupełnie zbędnych "ulepszaczy", robiący dokładnie to do czego go zaprojektowano.
Kanał Clean , to Clean z korektorem barwy zaczerpniętym z układów wzmacniaczy akustycznych, więc działający w szerszym zakresie niż standardowa regulacja Fendera czy Marszałka. Czy to do końca dobrze ( w/g mojego "widzimisię" ) troszkę później. W każdym razie obok Fendera Deluxe Reverb można ten head postawić i wstydzić się nie będzie.
Kanał Lead to z kolei kanał Lead. Nie jakiś tam "leadopodobny", tylko kanał do robienia quasi-syntetycznego brzmienia a'la S.V z gitary marki Ibanez.
AC/DC na tym raczej nie pogramy, ale "Stll got the blues" Gary'ego Moore'a to spokojnie zaszyjemy z radością.
Całości dopełnia dobry reverb sprężynowy.
Head miał w przeszłości poważną awarię, która skończyła się wypaleniem fragmentu płyty PCB na której są osadzone podstawki lamp mocy. I ktoś to w przeszłości profesjonalnie naprawił. Wyciął spalony fragment płyty, odbudował brakujące ścieżki posrebrzanym drutem i porządnie polutował. Miło się na to patrzy.
Przyczyną tej awarii prawdopodobnie był skorodowany punkt lutowniczy (starzenie się lutowia, utlenianie się ) pomiędzy płytą a nóżką podstawki, który z czasem ulegał elektroerozji ,a później się zapewne zaiskrzyło, zapaliło i narobiło sporego bałaganu.
Niestety wiele wzmacniaczy lampowych "z historią" dotyka problem korozji połączeń lutowanych i wówczas dzieją się "cuda-wianki" w absolutnie przypadkowy sposób.
I dokładnie na tą przypadłość ten egzemplarz do mnie trafił. Brak mocy , mocne brumienie itp itd.
Naprawa jest w zasadzie prosta i polega na usunięciu starego lutowia, czyli popularnie mówiąc "cyny", np rozlutownicą podciśnieniową ( taki "odkurzacz" do roztopionej cyny) i zastąpienia jej nowym, świeżym lutowiem.
Zadanie proste, tyle że pracochłonne. Przelutować trzeba przynajmniej wszystkie miejsca w których występują wysokie napięcia i większe prądy, więc cały układ zasilacza, cały stopień mocy, anody i układ żarzenia lamp preampu. więc "koła do góry", płyta na stół i jedziemy....
Ale za to potem sobie pogramy... :)
Najprzyjemniejszy moment całej naprawy.. :)
Jak już wszystko odpalę , to zapewne jakieś podsumowanie skrobnę....
W kolejce czeka zaszczytny fragment historii polskich wzmacniaczy lampowych.
Stary head firmy "LabSound" czyli piec spod ręki samego śp. Adama Labogi...
Jeśli chcesz poczytać o piecach gitarowych okiem Ortodoxa Gitarowego Audiofila Serwisanta Samozwańca, to zapraszamy do polubienia naszej strony... :)