LDM Bass Head VBA-160
Trzeba o nim napisać, bo to produkt polskiej firmy LDM o ponad 35-letniej już historii. Zapewne VBA-160 Perełką Elektroakustyki nie jest, ale ma swoje zalety, choć trochę na zasadzie pytania dlaczego ""tanie wino jest dobre?"... bo jest "dobre i tanie" :)
LDM Electronics to polska firma założona w 1981r, a więc obecna na polskim (i nie tylko) rynku 38 lat !!!. Produkuje bardzo szeroki asortyment elektroakustyczny, zaczynając od system PA, poprzez rozwiązania radiowęzłowe , a na wzmacniaczach i gitary i basu kończąc. Trochę taki polski Peavey :)
LDM trochę się rozmarzył w opisie tego head'a na stronie swojego sklepu internetowego, rozpoczynając opis od stwierdzenia.. "Najbardziej profesjonalny wzmacniacz do gitary basowej..." Spokojnie.. aż tak dobrze to nie jest.. Ale jest więcej niż przyzwoicie..
LDM VBA-160 to hybrydowy head dedykowany do gitary basowej, posiadający preamp oparty na dwóch lampach 12AX7 i tranzystorowej końcówce mocy osiągającej... hymmm .. no właśnie... Na stronie sklepu internetowego LDM dość dziwnie podaje moc tego wzmacniacza. Znajdziemy tam wpis, który mówi, że VBA-160 ma moc 2 x 200W na 4Ohm lub 2 x 140W na 8 Ohm.
Sugeruje to użycie dwóch stopni mocy w układzie. To bardzo często stosowany "manewr" we wzmacniaczach do basu. Prawda jest trochę inna. VBA-160 ma jeden stopień mocy o wydajności (mierzonej) 340W RMS na 4 Ohm i 200W RMS na 8Ohm. Ma natomiast dwa gniazda wyjściowe na głośniki połączone równolegle, co pozwala na bezproblemowe podłączenie dwóch zestawów głośnikowych.
Końcówka mocy jest oparta na dwóch parach tranzystorów BDW83/BWD84 zasilanych napięciem +/- 57V. Zasilacz stanowi całkiem spory transformator toroidalny, współpracujący z mostkowym prostownikiem i baterią kondensatorów 2 x 4700uF.. Jeden z nich był już wymieniany, a ten "starszy" zbliżał się do końca swojego żywota :). Kondensatory wymieniono na większe , o pojemności 10000uF i w dodatku na wersję Low ESR (o niskiej impedancji ) co powinno polepszyć dynamikę wzmacniacza. Generalnie końcówka pracuje bez zarzutu, choć pewne obawy może budzić jej chłodzenie. Co prawda tranzystory mocy są zamocowane do dużego radiatora, ale przy testach z pełną mocą w ciągu kilku minut radiator stawał się gorący. Producent nie zastosował żadnego chłodzenia wymuszonego, więc jeśli gramy dłuższe koncerty w gorące dni , to warto od czasu do czasu skontrolować temperaturę radiatora i w razie potrzeby wyłączyć wzmacniaczy by sobie trochę "odpoczął".
Preamp oparto na dwóch lampach 12AX7 ale , jak na mój gust, trochę zmarnotrawiono potencjał czterech lampowych stopni wzmacniających. Preamp dostarcza jedynie czystego sygnału i nie ma możliwości uzyskania brzmienia przesterowanego, co czasami do gitary basowej jest przydatne. A na dwóch lampach 12AX7 da się zaprojektować układ dający całkiem solidne brzmienie drive plus korekcja barwy. Preamp ma podstawową korekcję barwy dźwięku, to jest Bass, Middle Presence i Treble. Z zakresu regulacji można wydedukować, że jest oparta na układzie Fendera. Na dobrą sprawę jest to wystarczające, ale by tą głowę nazwać "Najbardziej profesjonalną" to już spora przesada :) Brakuje typowych dla wzmacniaczy do basu "fjuczerów" typu kompresor/limiter czy choć jeden parametryczny EQ.
Na pochwałę zasługuje natomiast solidna, bardzo "czysta" czy wręcz ascetyczna konstrukcja. W środku chassis niewiele elementów. Jest prosto i przejrzyście. Obudowa wykonana jest ze sklejki i trochę "dowartościowuje" tego head'a, bo tak naprawdę jest większa niż potrzeba. Cały układ wzmacniacza zmieścił by się w obudowie rack 19'' wysokości 2U.
Brzmienie.. No właśnie.. Mimo wielu braków, celowo nie piszę "niedoskonałości", bo to, co wzmacniacz "posiada" działa bez zarzutu, brzmienie tego piecyka jest całkiem całkiem.. SWR czy EDEN to pewnie nie jest , ale z tańszymi seriami Hartke, Ashdown, Peavey może ten head konkurować. To co najważniejsze we wzmacniaczach do basu, czyli stopień mocy po prostu daje rady bez zarzutu.
Brzmienie jest "ciepłe", nasycone dzięki lampowemu preampowi, a końcówka mocy "zamiata" całkiem żwawo...
Ten wzmacniacz jako nowy kosztował okolice 1500zł. Szczerze mówiąc nowego bym nie kupił, bo za te pieniądze można mieć nowoczesne, znacznie lepsze konstrukcje, choć z kraju nad Huang-He :) Ale "używki" można kupić w okolicach 400-600zł, a to już znacznie zmienia perspektywę. Gdyby szukać przyzwoitego wzmacniacza do basu właśnie w kwocie 400-600zł, to trudno znaleźć coś porównywalnego. Warto spróbować :)
Jeśli interesują Ciebie techniczne aspekty szeroko rozumianych wzmacniaczy gitarowych, to polub naszą stronę :) Nie zawsze piszemy obiektywnie (mamy swoje "humorki" :) ), nie zawsze piszemy fachowo (wszystkiego nie wiemy i ciągle się uczymy :) ) ale.... lubimy TO :)