AMPEG SVT2-PRO Part 2
"SVT2, or not SVT2 - that is the question" :P
Części w końcu dotarły, choć z perturbacjami jak to w Polskiej Poczcie bywa i czas na "Ampeg Reactivation"...
Płyta lamp mocy została "wyczyszczona" ze starych , przegrzanych spoin lutowniczych i polutowano ją od nowa, a także ją usprawniono. "Dokopałem" się do biuletynu serwisowego Ampega, który zaleca w starszych wersjach SVT2-PRO i SVT-CL modyfikację tej płyty. Celem modyfikacji jest "odciążenie" lamp mocy, co przenosi się bezpośrednio na ich trwałość. Polega ona między innymi na zmianie rezystorów zasilających siatki ekranujące lamp 6550 na rezystory o dziesięciokrotnie większej wartości (z 22 Ohm do 220 Ohm) , co zmniejsza prąd siatek i oszczędza lampy.
W płytę główną, w obwody zasilacza, wlutowano nowiuteńkie kondensatory uznanej japońskiej firmy Nippon Chemi-Con, przystosowane do pracy do 105C w wersji "Long Life". Oryginalnie były tam koreańskie Samwha wytrzymujące 85C. Niestety warunki pracy komponentów tego heada są dość krytyczne i nie za bardzo można tu oszczędzać na elementach, jeśli ma naprawa ma być trwała.
Również na wszystkich możliwych złączach, a jest tego sporo, usunięto rozlutownicą stare lutowie i polutowano normalnym stopem cyny z ołowiem, za co mnie chyba "zamkną" :) Starałem się zminimalizować ilość niepewnych miejsc, by oszczędzić sobie problemów przy uruchamianiu.
Wzmacniacz poskładany, 1001 złączka zapięta, póki co lampy mocy wyjęte... więc..
"Z pewną dozą nieśmiałości" (:P) włączyłem "standby".. po 20 sekundach "power".. I co ?.. i nic.. korki nie wyskoczyły, wentylator wzmacniacza po chwili się załączył a czerwona dioda kontroli lamp mocy zmieniła kolor na zielony... Hymm... A obiecywali "fajerwerki"..coś poszło nie tak.. :P
Miernik w łapki i szybkie sprawdzenie najważniejszych napięć w układzie I wszystko pasuje. Napięcia "wskoczyły" na zakresy w 100% zgodne ze schematem serwisowym. Zasilanie 670V.. No ładnie.. :) No to "shutdown" i zakładamy lampy mocy.
Jako człek "sprytny i przebiegły" nie założyłem wszystkich lamp od razu. Zakładałem po jednej parze lamp, mierząc ich prąd spoczynkowy, aby móc określić, czy lamy są sprawne, a przy okazji dowiedzieć się, czy są właściwie "sparowane" (choć tutaj mamy aż sześć lamp a nie dwie :) ). W tym "sparowaniu" chodzi oto , by lampy miały jak najbardziej zbliżone charakterystyki, co przekłada się na minimalizacją zniekształceń (skrośnych i nieliniowych). Na szczęście lampy różniły się od siebie nie więcej niż 8-10%, więc "jest dobrze, ale nie beznadziejnie" :) W sumie do przyjęcia. Ampeg to nie audiofilski monoblok :)
Na koniec wszystkie lampy w swoich podstawkach i piecyk uruchomił się jak najbardziej prawidłowo. Sprawdziłem jeszcze dla zasady prąd spoczynkowy, który był prawidłowy , bo około 20mA na lampę. No to teraz czas na testy :)
Pomiar mocy na obciążeniu 8 Ohm wykazał 220W RMS. Producent deklaruje 300W, ale na obciążeniu 4 Ohm. I jestem gotowy "położyć głowę", że wykręci się na trochę więcej niż te 300W . Zasilacz w SVT2-PRO jest potężny i przy pełnej mocy mamy raczej niewielki spadek napięcia. I tak jakaś godzinka na testowaniu mocy mi zeszła... Byłem ciekaw, jak przy takim intensywnym forsowaniu zachowują się lampy mocy..
I grzeją się.. grzeją się naprawdę mocno. Układ chłodzenia w SVT2-PRO moim zdaniem jest niewystarczający. A SVT-CL rozwiązano to inaczej, bo wentylator "stoi" na wprost lamp mocy i wymusza przepływ powietrza "na przelot" przez wzmacniacz. Prosto i skutecznie. Z kolei w SVT2 (nie PRO) lampy mocy są ułożone w szeregu wręcz na skraju obudowy , więc "bliżej" im do chłodnego powietrza zewnętrznego. Na mój gust w SVT2-PRO lampy mają "najciężej". Co prawda wewnątrz SVT2-PRO jest miejsce by zamontować dodatkowy wentylator na wprost lamp, ale co z tego , skoro nie ma w tym miejscu nawiewu powietrza zewnątrz, bo od przodu mamy płytę czołową heada. Widziałem na zdjęciach SVT2-PRO z zamontowanymi z górną płytę obudowy dodatkowymi wentylatorami i wydaje się to być sensowne. Miejsce na to jest.
Wzmacniacz pracuje w 100%, więc potuptałem po swojego Sandberga by posłuchać , "co w Ampegu piszczy".. :)
I "piszczy" "ampegowo".... nawet bardzo bardzo "ampegowo". 120% "Ampega w Ampegu" :P ... I mówcie mi co chcecie... jednak lampowy sound to inna bajka niż najlepsze tranzystory.. Brzmienia prawdziwego, wielkiego transformatora głośnikowego nie da się podrobić :) ... Jest soczyście, jest mocno, jest dynamicznie, jest "gęsto".. I oczywiście cały bagaż "ampegowego" charakteru, więc całkiem spora "dziura" w środku pasma, brak góry powyżej 5khz i o 20-30Hz możemy zapomnieć. Ale to jest właśnie "brzmienie Ampega" i tak właśnie ma być.. I albo bierzesz to "na klatę" i przyjmujesz "z dobrodziejstwem inwentarza", albo szukaj po prostu innego pieca. .. I już... :) Ten head "gada" i nie co do tego najmniejszych wątpliwości...
SVT2-PRO wad ma całkiem sporo i niektórym mogą one bardzo przeszkadzać, i to do tego stopnia, że choć SVT2-PRO to już "klasyka", a niebawem "biały kruk", to nigdy tego pieca nie kupią, ale będą wiecznie "wzdychać" do jego brzmienia :)
Przede wszystkim jest ciężki.. Za ciężki. 32kg do dźwigania na częste joby może zniechęcać. Z drugiej strony można zaoszczędzić na siłowni :P.. Kolejna sprawa to "chimeryczny charakterek" . Duża ilość złączy, stopień skomplikowania konstrukcji, niezbyt wydajne chłodzenie może spowodować, że któregoś pięknego dnia piecyk nam powie.. "pier.. nie robie".. I już. A na drugi dzień, jak "wytrzeźwieje", gra , jakby nic nigdy się nie stało.. Zupełnie jak w dobrym małżeństwie lub starym telewizorze.... są dni , kiedy "jest wizja, ale fonii brak" :P
SVT2-PRO to "dziecko specjalnej troski" i należy o nie dbać. Są na świecie "betonowe" piece, których nic "nie rusza", ale SVT2-PRO do nich nie należy.
Właściciel brytyjskiego serwisu lampiaków, Champ Electronics -"The Vintage Valve Amp Hospital" .. tak napisał o SVT2-PRO...
"Dobry , potężny wzmacniacz... kiedy działa... " :) Celnie i "w punkt" :)
Na horyzoncie pojawił się SWR SM500, "chudsza" wersja zacnego SM900, jedna z najlepiej brzmiących basowych hybryd i kolejny SVT2-PRO, ale już azjatyckiego pochodzenia, będzie wiec "USA vs Korea" ... i wcale nie jest takie pewne, kto zwycięży... :)